Spotkania młodzieżowe odbywają się w piątki o 17:30 w kaplicy przy ul. Menonitów 2a, Gdańsk - Śródmieście.
Aktualne informacje nt. wydarzeń znajdziesz TUTAJ

wtorek, września 06, 2011

Wyjść z pustyni...

Postanowiliśmy wrzucić na bloga kilka świadectw i przemyśleń z nimi związanych ku waszemu zbudowaniu i zachęcie.
Na początek chciałbym opowiedzieć moją własną historię. Dzielę się nią, ponieważ wiem, że wiele osób boryka
się z tym samym problemem - duchową pustynią.
Nawróciłem się już dawno, jeszcze jako małe dziecko. Ale przez wiele lat, prócz kilku wzlotów, zupełnie nic w moim duchowym życiu się nie działo. Jedynie, Bożą obecność przeżywałem na różnych organizowanych, chrześcijańskich wyjazdach. Cytując jednego kaznodzieję można żartobliwie stwierdzić, że na moje duchowe życie składały się "zloty i upadki".
Teraz z perspektywy czasu wiem, że chodzenie po duchowym pustkowiu, wynik
ało z braku prawdziwej relacji z Bogiem. Moja "relacja" z Nim przypominała raczej odklepany pacierz przed snem. Myślałem, że 5-minutowa modlitwa i przeczytanie kilku wersetów (i to niecodziennie) to jest godna relacja Stwórcy wszechświata, Wszechmocnego Pana i mojego Taty, który zna moje całe życie, i który dał swojego Syna, żeby umarł za mój grzech, żebym ja mógł żyć wiecznie. Zrozumcie absurd mojego myślenia!
Brak rozwoju to nie był mój jedyny problem, jako chrześcijanina. Bez Bożej obecności w moim życiu (a przecież chodziłem trzy razy w tygodniu do zboru!), st
awałem się bardzo cielesny, to rodziło w moim życiu grzech, to natomiast prowadziło do jeszcze większego oddalenia od Boga, a to niszczyło mnie od środka, nadzieja, że kiedyś będzie dobrze coraz bardziej gasła.
Ale na całe szczęście, pomimo moich słabości i ułomności, to Bóg jest wielki! Postawił On na mojej drodze wspaniałych ludzi, których poszukiwanie Go, strasznie mi imponowało,
dodatkowo zainicjował kilka sytuacji, które kształtowały mój charakter (Pamiętajcie! Każde doświadczenie, które was dotyka jest po coś! Nie narzekajcie, tylko ufajcie Panu!). I stało się! Poczułem wewnętrzny głód Boga. Zapragnąłem Jego obecności i manifestacji Jego Ducha w każdej sferze mojego życia. Zacząłem spędzać z Nim czas i nawiązałem z Nim relację, która sprawia mi za każdym razem ogromną radość. Wyszedłem z pustyni! Widzę rozwój w moim życiu! Wielokropek w tytule wskazuje na to, że podróż dopiero się zaczyna. Niepojęte, ile Bóg ma dla nas na każdy dzień. Mógłbym pisać i pisać jakie wspaniałe rzeczy Bóg wlewa w moje życie, ale wolę, drogi czytelniku, żebyś sam tego doświadczył. A jeśli już doświadczyłeś to wiedz, że moje serce raduje się razem z Tobą.
Jeżeli dzisiaj znajdujesz się na właśnie takiej duchowej pustyni, proszę Cię, wejdź do swojego pokoju i powiedz Bogu, że nie chcesz tak żyć, że pragniesz zbudować z Nim prawdziwą relację. On tylko na to czeka. Spędzaj ze swoim Bogiem czas, czytaj dogłębnie Jego Słowo, a obiecuję Ci (co więcej, On obiecuje), że Twoje życie zacznie się diametralnie zmieniać i bardzo szybko zaczniesz widzieć w nim rozwój.

4 komentarze:

  1. Dzięki za to świadectwo! Niech Bóg Cię błogosławi :))

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki ziomeczku

    OdpowiedzUsuń
  3. RObert Downey jr.13 września 2011 11:03

    EKSTRA, piszcie wiecej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki za zbudowanie! Wyjsc z pustyni; ) jakze to proste z Jezusem

    OdpowiedzUsuń